sobota, 17 maja 2014

róż 2skin by Bell

Witam po jakże długiej przerwie...
Ostatni post napisałam miesiąc temu, więc wypada chyba powrócić do blogowego pisania (z czytaniem innych blogów byłam na bieżąco!)
Obiecuję poprawę i proszę o rozgrzeszenie ;-)
mojadrogeria


A dziś o różu będzie. Różu różowo-brzoskwiniowym, kolorku pasującym do wiosennego odcienia mojej cery. Już nie tak bladego jak zimą, ale jeszcze niezbyt opalonego jak latem lica.

Kupiony za złotych kilka w Biedronce, 2 skin pocket pressed rouge od Bell, nr 11 jest moim drugim różem w życiu. Nie doceniałam nigdy tego rodzaju produktów, sądząc, że niewiele wnoszą do makijażu. Oczywiście, wiem, wiem, bardzo się myliłam w tym względzie...Człowiek musi dorosnąć do pewnych kwestii chyba ;-)
 
tu kolor wygląda na bardzo brzoskwiniowy...

Wracając do rzeczy- krótko i zwięźle:
- produkt  utrzymuje się u mnie od 2-4 godzin na samym podkładzie, na podkładzie+pudrze Prime and fine Catrice dłużej- ok.6 godzin
- jest satynowy, nie zawiera błyszczących drobinek
- pigmentacja jest w porządku, nie jest przesadna, łatwo go rozetrzeć, aczkolwiek można sobie zrobić nim krzywdę nakładając go zbyt dużo- ale to chyba będzie zasadą co do wszystkich róży myślę...
- wydajność ok, używam go z umiarem, więc starczy na długo. Choć zauważyłam, że dość sporo nabiera się na pędzel, mimo że staram się delikatnie go przyłożyć do powierzchni różu - dosłownie jedno "pacnięcie", a i tak dużo różu ucieka gdy strzepuję włosie przed nałożeniem produktu na policzki. Ale to tylko takie moje odczucie;) Za te pieniądze może być ciut za miękki, ważne, że odpowiednio działa na lico :)
przy tym oświetleniu kolor wyszedł nieco rozbielony


I tyle. Produkt ok, trwałość zadowalająca, kolor się ściera, ale nie ciemnieje broń boże na buźce. Cena i dostępność na plus. Trudno mi było uchwycić jego kolor, jest naprawdę ładny, wyrazisty, ale na twarzy wygląda delikatnie.
Polecam i pozdrawiam

Pojemność: 4,5 g
Cena: ok.6 zł (Biedronka)

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Problem rozwiązany- krem Oilatum baby

Tym razem coś dla zatroskanych mam (a być może i tatusiów), czyli mój, a właściwie nasz sposób na podrażnienia i inne skórne problemy u najmłodszych.

Wiadomym jest, że skóra niemowląt i małych dzieci jest cieńsza i wrażliwsza od skóry dorosłych. Łatwiej tu o otarcia, przesuszenie czy odparzenie. Najbardziej i najczęściej narażona na niekorzystne oddziaływanie jest skóra na pupie naszego maluszka. I to ona zazwyczaj bardzo szybko reaguje na wszelkie bodźce - od zbyt długiego przebywania w pieluszce, po środki stosowane np. w chusteczkach nawilżanych do oczyszczania skóry czy dodatkach zawartych w wewnętrznych warstwach pieluszek jednorazowych.

W przypadku moich dzieci, na tego typu zmiany działały inne specyfiki.
U synka maścią idealną na KAŻDĄ zmianę czy podrażnienie w okolicach pupy był Sudocrem. Nic innego nie było potrzebne.
U córeczki natomiast Sudocrem nie działał wcale! Naprawdę nie było żadnej poprawy stanu skóry! Zadziałał na szczęście Linomag.
W obu przypadkach skóra dzieci była po prostu zaczerwieniona na pupie i w okolicach narządów płciowych.

Niestety, u córeczki pojawiło się prawdziwe pieluszkowe zapalenie skóry , tj. miała drobne, czerwone punkciki, takie małe krostki, na które nie działały żadne kremy, które miałam w domu: Sudocrem, Linomag, Nivea SOS krem, Oeparol maść, Maść z wit. A+E, Krem na odparzenia Nivea baby, Oilatum baby... Wtedy zadziałał lekarz i maść na receptę.

Gdy czas stosowania maści się skończył, a na pupie czasami pojawiały się drobne zmiany, smarowałam je właśnie kremem Oilatum baby. On z takimi niewielkimi podrażnieniami dawał sobie radę i skóra znów była różowa i zdrowa. Tylko on działał i działa nadal!
już coraz mniej kremu w tubce...

Oilatum ma w swoim składzie ciekłą parafinę, a poza tym niewiele dodatków, brak barwników i konserwantów - to plus. Jest dedykowany skórze wrażliwej, atopowej i naczynkowej. 
Krem ma lekką konsystencję, szybko się wchłania i wydaje się, że ta pozostająca warstwa jest zbyt cienka, żeby ochronić skórę przed niekorzystnymi czynnikami. A jednak jest wystarczająca! Specyfik jest bezzapachowy, dość wydajny. Czasem smaruję nim buźki dzieci przed snem, na dzień się nie nadaje, ponieważ nie ma filtra UV. Ale głównie sprawdza się jako drogi krem do pupy (cenowo, kremy na odparzenia są tańsze niż ten) :) Moja wersja znajduję się w metalowej tubce plus kartonik, teraz wydaje mi się, że zmieniono ją na plastikową.

Oczywiście nie wiem, czy sprawdzi się u innych równie dobrze co u nas, ale szczerze polecam wypróbowanie go gdy inne kremy zawodzą. Jak nie do pupy, będzie do dziecięcej skóry twarzy :)

Pojemność: 100 ml
Cena: ok.20 zł w aptekach

wtorek, 8 kwietnia 2014

Mix produktów kolorowych do ust

Dziś wzięłam na warsztat to, czego chyba mam najwięcej wśród kosmetyków- mianowicie różnych mazideł do ust.
Tych kilka sztuk to jedynie część całości, ale akurat są to te, które zabrałam z kieszeni i torebek, zatem takie, z których korzystam (lub chciałabym korzystać częściej- o tym przeczytacie niżej) obecnie.


Ostatnio najczęściej na moich ustach gości Eliksir nr 5 od Wibo. Podbił on naszą blogosferę, co tu ukrywać... Kupiłam chyba jesienią i nie żałuję zakupu.
Nie będę opisywała co mówi producent, napiszę tylko krótko: 

- szminka ma świetny kolor- na co dzień, ale i na wyjścia typu ślub jak najbardziej pasuje
- nie podkreśla suchych skórek, usta są jakby nawilżone
- delikatnie błyszczy, ale nie tak nachalnie jak błyszczyk
- pachnie delikatnie, mnie się ten "szminkowy" zapach podoba
- jest tania, wydajna i łatwo dostępna.


Minus to tandetne opakowanie z fatalną zatyczką (z reguły oczywiście za pierwszym razem nie mogę jej poprawnie zamknąć- użytkowniczki wiedzą o czym mówię :-/ ) i trwałość pomadki - szybko się "zjada".
Mimo to, wcale mi to nie przeszkadza tak bardzo, ponieważ produkt ma więcej plusów. I na pewno zakupię więcej kolorków przy okazji. Polecam!

Pojemność: 4,2 g
Cena: ok. 9 zł

W innej torebce trzymam błyszczyk z Sephory Brillant a levres, kolor Summer crush. Kupiony został bardzo dawno, w okresie wakacyjnym (i promocyjnym jednocześnie;-) ). Jest ze mną tak długo, ponieważ ma dużą pojemność 15 ml, a ja używam wielu mazideł do ust na przemian. I po prostu ten błyszczyk się nie chce skończyć ;-)

Kolorek ma idealny na lato i do opalenizny pasujący. Choć na moich ustach się jakoś szczególnie nie przebija...Ma dużo mieniących się drobinek, mimo aplikatora, którego nie lubię, łatwo się go nakłada. Jest dość kleisty, ale chyba dzięki temu dosyć trwały. Dobry na co dzień. Raczej nie zamierzam powtórzyć tego zakupu, teraz bowiem wolę błyszczyki bez drobinek. Mogę go polecić zwolenniczkom "naturalnych" ust, choć nie wiem, czy podobne temu błyszczyki w Sephorze jeszcze istnieją...


Pojemność: 15 ml
Cena: ok.25 zł (moja była w promocji ok. 12 zł bodajże)

A na deser coś, co zawsze chciałam mieć w swoich zbiorach- czerwona szminka! Bałam się tego koloru, zawsze kojarzył mi się z perfekcyjnym makijażem oraz cerą. Ale, jak to zwykle bywa, skuszona promocją w Naturze zakupiłam moją pierwszą, prawdziwą czerwień. W tym przypadku padło na szminkę w kremie (opakowanie a' la błyszczyk) Stay matt lip cream 04 Silky red z szafy Essence


Prócz śmiesznie niskiej ceny zachęciło mnie także jej matowe- jak zapewnia producent- wykończenie. I cóż się okazało? Ano że ta szminka jest superfajna jeśli chodzi o efekt na ustach: faktycznie są matowe, ale -co najważniejsze- w jakiś cudowny sposób szminka je wygładza i jakby nawilża! Nie ma mowy o podkreśleniu suchych miejsc czy o dodatkowym wysuszeniu warg po jej użyciu. Usta wyglądają na wypielęgnowane, nawet jeśli dawno nie widziały peelingu ;-) Nasycenie kolorem jest chyba największe, jakie dane mi było testować! Odrobina szminki jest w stanie pomalować wargę, a czasem i pół brody ;-) Nie ważcie się malować nią bez lusterka!! Tym bardziej, że kolor krwistoczerwony baaardzo rzuca się w oczy. Trudno się też go pozbyć...Tak mocno wtapia się w usta, że musiałam je myć dosłownie kilka razy zanim zszedł! Dodatkowo przy zbyt dużej dawce tej czerwieni, potrafi zachodzić na zęby. Dobrze stosować ją z umiarem po prostu. Chyba delikatne wklepanie w usta odrobiny tej szminki i stworzenie lekko "niedorobionego" look-u jest tu najlepszym rozwiązaniem.

Stay matt bardzo lubię, choć miałam ją ze dwa razy poza domem tylko. Ten kolor po prostu nie wpisuje się w klimat otoczenia nie-miejskiego, w którym żyję ;-) Ale do miasta, w tłum oraz na wyjście wieczorne spisze się wprost idealnie! Są dostępne tylko trzy kolorki do wyboru, gdybym dostała jasnoróżowy, na pewno byłabym równie usatysfakcjonowana co przy czerwieni, a częściej gościłby na ustach.


Pojemność: 4 ml
Cena: 8,99 zł (promocja 6,99 zł)

Porównanie trzech produktów widzicie poniżej w różnych opcjach:


produkty lekko rozmazane palcem

i z fleszem

a tu po jednokrotnym przejechaniu zwykłą chusteczką (celem pokazania trwałości)


Poza w/w mam oczywiście produkty stricte pielęgnacyjne do ust i jeszcze kilka błyszczyków...wszystko pokażę w swoim czasie ;-)
A jak u Was z kolorówką do ust?

piątek, 4 kwietnia 2014

Trwałość bez mąki czyli PRIME AND FINE od Catrice

Z racji wielu pozytywnych opinii i porównań produktu Catrice do MUFE i ich HD postanowiłam zakupić tę tańszą wersję pudru. Mam niewielkie doświadczenie, jeżeli chodzi o utrwalające pudry sypkie do twarzy. Jest to mój drugi tego typu produkt, ale myślę, że trafiłam z wyborem w 10-tkę! 
mojadrogeria


Najpierw kilka zdań od producenta:
Transparentny puder sypki - Prime And Fine Translucent Loose Powder
Lekki i transparentny puder gwarantuje długotrwały matowy efekt bez wysuszania skóry. Dzięki swojej przejrzystości, puder dopasowuje się to każdego odcienia skóry i zapewni jedwabiście gładką, matową a także promienną cerę. Stosować jako ostatni etap makijażu twarzy.

Teraz kilka zdań od użytkowniczki:
Puder znajduje się w przezroczystym, plastikowym opakowaniu z siteczkiem, przykryty jest czarną nakrętką z napisami - wygląda elegancko i minimalistycznie. Jest bardzo drobno zmielony i biały, ale jest całkowicie transparentny po nałożeniu na twarz, nie ma na niej mąki;). Nie jest to wersja typowo matująca, choć producent pisze o takim efekcie. Po użyciu moja buzia jest tylko odrobinkę zmatowiona, co akurat mi odpowiada, bo tworzy się taki naturalny glow. Nie jest to więc efekt płaskiego matu, raczej satynowej skóry- przynajmniej na mojej tłustej cerze tak to wygląda. Skóra w dotyku jest gładka, jak po silikonowej bazie. I, co najważniejsze, naprawdę utrwala podkład w niezmienionej postaci przez kilka-kilkanaście nawet godzin -WOW! To się rzadko zdarza! Żeby uzyskać taki efekt wystarczy niewielka ilość pudru naniesiona na twarzy i dobrze roztarta. Puder jest bardzo wydajny, ubywa go bardzo mało. 

mojadrogeria
Dodatkowo gdzieś w blogosferze poradzono, żeby nie odklejać foliowego zabezpieczenia dziurek w zakrętce, ponieważ otworki są zbyt duże i sporo pudru wylatuje przy próbie wytrząśnięcia odpowiedniej ilości na wieczko. Idąc za radą, zrobiłam w folii dziurki agrafką i mam super dozowanie teraz. I puder nie pyli na całą łazienkę! :]

A teraz mój myk na jego nakładanie:
Zazwyczaj puder nakładałam omiatając twarz pędzlem: szast- prast, lewo-prawo, góra- dół --> zgodnie z rośnięciem włosków na skórze- ażeby ich nie podkreślać.
W tym przypadku niewielką ilość nakładam okrężnymi ruchami, zupełnie jak podkład mineralny, wcierając jakby go w skórę. I się trzyma dłuuugo! :) Chyba Maxineczka pokazywała taki sposób w którymś filmiku.

Puder polecam z czystym sumieniem!

Cena: ok. 22 zł (mój z drogerii Jaśmin)
Pojemność: 10 g

poniedziałek, 31 marca 2014

masło, masełko - Nail & cuticle butter stick

Dziś szybciutko kilka słów o masełku do pielęgnacji skórek wokół paznokci marki essence. Kupione oczywiście w jakiejś promocji, już nie pamiętam za ile...oryginalnie winno ono kosztować ok.8 zł, ale jak widzę na polskiej stronie producenta już go nie ma, widnieje tylko na angielskojęzycznej wersji po 2,1 euro.
mojadrogeria.blogspot.com

Kilka lat temu miałam jakiś kremik od essence do skórek, ale w małym, okrągłym, fioletowym pudełeczku. Był niedrogi, baaardzo wydajny no i w 100 % spełniał swoja rolę- super nawilżał okolice paznokciowe. Pomyślałam, że Nail & cuticle butter stick zadziała podobnie. No i .... działa! Może nie jest to spektakularny efekt od razu, ale kiedy posmaruję nim skórki przed snem, to w ciągu nocy się na tyle zregenerują, że rano wyglądają naprawdę ok. A bywa, że skórki mam poobgryzane, niestety...
Masło zatem zdaje egzamin z pielęgnacji! Pachnie owocowo-cytrusowo. Przyjemnie i delikatnie. Ma w składzie witaminę E, wosk pszczeli, masło shea i inne olejki.

Ale żeby nie było tak różowo -jak kolor jego opakowania- jest taki tam minusik. Mianowicie pojemność.
Sztyfcik jest konsystencji pomadki pielęgnacyjnej do ust, więc kiedy smaruję nim nierówne i suche skórki, dość sporo się go nakłada. Oczywiście jest to później kwestia wprawy, jednak pojemność 0,8 g jest naprawdę niewielka i sztyft tak czy tak szybko znika.

Podsumwując: produkt można polecać, zdaje egzamin z działania. Czy kupię go ponownie? Wątpię, ale ze względu na to, że lubię testować nowe preparaty i z pewnością kupię następnym razem inny produkt do pielęgnacji skórek :)

Pojemność: 0,8 g
Cena: ok. 8 zł - szafy essence

niedziela, 23 marca 2014

Łapy, łapy, cztery łapy...krem do rąk Anatomicals

...a na łapach pies kudłaty. Tak mi się skojarzyło z piosenką, bo kremik ma jakże wdzięczną polską nazwę: Daj sobie w łapę, a właściwą: Help the paw.
mojadrogeria


I ta nazwa jest jedną z niewielu jego zalet według mnie...

Od kremu do rąk wymagam trzech rzeczy: żeby przede wszystkim nawilżał niwelując szorstkość skóry, żeby wchłaniał się na tyle, że po 3 minutach nie czułabym jakby dłonie posmarowane zostały masłem ;) oraz żeby nienatarczywie pachniał.

Czy krem z Anatomicals spełnił moje warunki?
Czy  spełnia obietnice producenta, zapewniając "doskonałą ochronę przed wszystkimi szkodliwymi wpływami środowiska na dłonie" oraz że produkt "dzięki zawartości masła Shea, olejku z migdałów i witamy E doskonale nawilży i odżywi skórę dłoni otulając je niewidoczną warstwą ochronną"?
Hmmm... 

Jak dla mnie tylko jego wchłanianie jest ok, konsystencja jest lekka, raczej nietłusta. Cała reszta jest, powiedzmy sobie, marna. 
Właściwości nawilżające są znikome (smaruję ręce codziennie przed snem i w razie potrzeby w ciągu dnia), nie radzi sobie z przesuszeniem spowodowanym zmianą jakości wody (zdarza się w moich stronach) i kiedy ręce są po długotrwałym kontakcie z detergentami. Po kilkunastu minutach moje dłonie mogłyby być ponownie czymś posmarowane, na pewno nie pozostawia warstwy ochronnej.
A zapach jest delikatnie cytrusowy, ale nie potrafiłabym go dokładniej określić; na pewno jest w porządku, ale nie żebym czuła jakieś aromaterapeutyczne jego działanie...
moojadrogeria.blogspot.com

Dostałam go w shinybox'ie i całe szczęście, ponieważ byłabym zła, gdybym wydała na niego 10 zł... Według mnie powinien kosztować ułamek tej kwoty za to działanie. Kremy glicerynowe są przyjemniejsze i kosztują znacznie mniej, około 3-4 zł.

Help the paw niewiele pomaga, niestety...Na "łapy" nie powala.

Pojemność: 100 ml
Cena: 9,50 zł (na stronie producenta)

wtorek, 18 marca 2014

dzika Syberia czyli Natura Siberica

Słów kilka o żelu pod prysznic, który czekał w kolejce do użycia już jakiś czas...

Dwa żele NS dostałam w prezencie od przyjaciółki, która kupiła je między innymi dlatego, że są rosyjskiego pochodzenia (moje mają oryginalne napisy w języku rosyjskim) - a uczyłyśmy się tegoż języka w szkole..heh...;) Jeden z nich został już pusty, była to wersja fioletowa z irysem syberyjskim "Gładkość skóry", teraz przyszedł czas na różowy "Tonizujący" żel z różą.

mojadrogeria
Producent opisuje: 
Zacznij nowy dzień razem z budzącymi Cię zapachami świeżych syberyjskich ziół. Tonizujący żel pod prysznic dodaje sił, dając Twojej skórze uczucie czystości, lekkości i świeżości. Unikalna formuła żelu zawiera składniki, które nie tylko zarażają energią ale także dają dobry nastrój na cały dzień.

Aktywne składniki: Dahurska dzika róża, różeniec górski, malina tekszla, żeń-szeń, pięciornik niski, olejek z pestek arktycznej maliny, limonik dalekowschodni, biała mięta.

Są to kosmetyki organiczne z metką ECOCERT, nie zawierają szkodliwych związków: silikonów, EDTA, parabenów, PEG-ów, BHT-BHA ani olejów mineralnych.



Żel ma konsystencję...hmm...rzadszą niż kremowe z Palmolive (te bardzo lubię), ale znów nie jest nazbyt rzadki;) tak ok. Kilka pompek na myjkę nylonową (najpopularniejszą, taką o wyglądzie kalafiora;)) fajnie się pieni i umyje całe ciało. Skóra jest nawilżona. Zapach delikatny, na mojej skórze utrzymuje się tylko do wytarcia ręcznikiem...No i kluczowy jest właśnie ten zapach...

Sama nigdy bym nie kupiła żelu o takim zapachu. Kojarzy mi się ze starymi wodami perfumowanymi mojej babci, chyba za sprawą przewagi w nim nuty dzikiej róży...Jest jednak nienatarczywy, kwiatowy, ale trudny do określenia- chyba lepiej nie kupować w ciemno i powąchać wcześniej... Myślę, że wielu może przypaść do gustu ta różowa wersja, ja jednak wolałam fioletową irysową- przyjemniejszą dla mojego nosa. Polecam ogółem żele za wydajność, opakowanie z pompką i fakt, że zawierają naprawdę dużo wyciągów z ziół i roślin przy minimum chemii.

Pojemność: 400 ml
Cena: 18,50 zł (na stronie producenta); 20,00 zł za wersję "rosyjską" w mydlarni pod Poznaniem

sobota, 8 marca 2014

Smakowite trio- Miód i muesli od Yves Rocher

Dziś chwila relaksu przy gamie z serii Culture BIO Nutrition by Yves Rocher. Relaksu, ponieważ zapach miodu i muesli tak fajnie się razem komponuje, że jest ostatnio jednym z moich ulubionych! Nie jest ani nachalnie słodki, ani przesadnie "spożywczy ", tylko delikatny i wyważony (brzmi jak opis perfum;>). Opiszę krótko trzy produkty, jakie posiadam: odżywcze mleczko do ciała, miodowy żel pod prysznic oraz odżywczy krem do rąk.
mojadrogeria


Cała seria jest przez producenta zachwalana jako zawierająca składniki wyselekcjonowane ze względu na wyjątkowe właściwości odżywcze i wyjątkową skuteczność:
● Miód z akacji: łagodzi, stymuluje syntezę lipidów.
● Wyciąg z kasztana BIO: chroni przed odwodnieniem.
● Wyciąg z owsa BIO: odbudowuje, stymuluje odnowę komórkową.
● Olej słonecznikowy BIO: odżywia, bogaty w omega 6.


mojadrogeria

Ponadto, co chyba jest największym plusem, produkty z gamy Culture BIO Nutrition posiadają certyfikat ECOCERT- zawierają minimum 98% składników pochodzenia roślinnego i aż do 34% składników z ekologicznych upraw, bez GMO i pestycydów oraz znak jakości COSMEBIO. Kosmetyki te nie zawierają parabenów, sztucznych barwników, silikonu, olejów mineralnych. Ich zapach jest w 100% naturalny. Myślę, że mając świadomość takiego naturalnego składu, znacznie milej jest odżywiać nimi swoją skórę.

A teraz króciutko:

Mleczko do ciała- znajduje się w twardej, plastikowej buteleczce, ma lekką konsystencję, łatwo się rozprowadza i szybko się wchłania. Nie zostawia przy tym tłustego filmu na skórze. U mnie działa poprawnie, z tym, że nie testowałam go na bardzo wysuszonej skórze, bo moja taka nie jest. 
Pojemność: 200 ml
Cena: 39 zł (lepiej szukać promocji)

Żel pod prysznic- ma gęstą konsystencję, takiej rzadkiej galaretki nawet. Fajnie się pieni, jest wydajny. Po użyciu skóra jest nawilżona, delikatnie pachnie, niestety zapach nie utrzymuje się długo...szkoda. Minusem jest zamknięcie- trudno je otworzyć pod prysznicem (śliskie ręce!), strach o złamanie paznokcia przy tym.
Pojemność: 200 ml
Cena: 9,90 zł (w promocji około 8 zł)

Krem do rąk- krem, podobnie jak mleczko, ma lekką konsystencję, po chwili się wchłania i nie jest tłusty. Właściwie po kilku minutach w ogóle go nie czuć na wewnętrznej części dłoni (w sensie warstwy na skórze), co bardzo mi się podoba, ponieważ pracując przy dokumentach, nie lubię mieć "tłustych" od kremu palców- wydaje mi się, że zostawiam na papierze "ślady" ;). Lekkość ta jednak nie przeszkadza mu odżywić i nawilżyć skóry rąk. Według mnie świetny do torebki!
Pojemność: 50 ml
Cena: 17,90 zł

Myślę, że produkty są udane, super też, że mają taki przyjazny skład. Ale ich największą zaletą jest zapach- warto przy okazji wejść do sklepu i sobie samemu wyniuchać i sprawdzić :)

poniedziałek, 3 marca 2014

XXL shine czyli błysk na pazurach



Skoro wspomniałam o top coacie z Essence tu klik, wypada go przedstawić trochę szerzej. Mowa o Gel-look.

Producent opisuje go jako „nadającego błyszczące wykończenie niczym paznokcie żelowe”. Cóż, według mnie do żelu nieco mu brakuje, ale fajnie nabłyszcza i wygładza płytkę paznokcia pomalowanego wcześniej dwiema warstwami -w moim przypadku- lakieru kolorowego. Mam nadzieję, że zauważycie różnicę na zdjęciu: z lewej strony pazur z tym top coatem, z prawej bez. Produkt przedłuża też trwałość lakieru, ale nie spektakularnie, może o dzień, dwa…
lewy: z Gel-look/ prawy: saute (kolor: GR nr 104)
Co ciekawe, kiedy pomalowałam nim „gołe” paznokcie, efekt nie był tak dobry – wyglądały jak pomalowane zwykłym bezbarwnym lakierem. Nie wyrównał po prostu płytki (jedna warstwa lakieru), a co za tym idzie błysk nie był powalający… Mocarzem więc według mnie nie jest, nadaje się tylko jako lakier nawierzchniowy, gdy płytka jest już zagruntowana i wyrównana innym lakierem.

Cena: chyba do 10 zł - szafy Essence

czwartek, 27 lutego 2014

Kłapouchy prezentuje...Babydream

A dokładnie Kopf-bis-Fuß Waschgel, Babydream z Rossmanna. Fajny żel praktycznie do wszystkiego i dla wszystkich domowników ;)

Nie zawiera parabenów i barwników, delikatnie pachnie rumiankiem. Kilka pompek dodanych do wanienki rzeczywiście myje moje dzieciaczki (ich skóra jest potem miękka w dotyku, czuć też na niej zapach rumiankowy). Wydaje mi się, że nie szczypie w oczy...ale nie sprawdziłam osobiście;P
Duża butla przyjemnego, mało chemicznego produktu w dobrej cenie- to lubię!


Można używać do mycia włosów, twarzy, do higieny intymnej...Jak sama nazwa wskazuje- "od stóp do głów"!  Lubią go właśnie włosomaniaczki- za ten przyjazny skład. Ja do włosów go akurat nie używam (nie lubię, gdy potem staja się szorstkie w dotyku, wolę szampony z silikonami i dodatkami chemicznymi ;)), ale podkradam czasem dzieciom i myję twarz :)
Polecam!

Pojemność: 500 ml
Cena: ok. 8-9 zł

poniedziałek, 24 lutego 2014

krem BB od Yves Rocher



Mowa o Peau parfaite, moja wersja kolorystyczna: medium.
Przypadkowo wpadł do mojego koszyka ze względu na promocyjną cenę i chęć spróbowania europejskiej wersji kremu BB ;) Było lato, w sam raz nadawał się jako lżejszy zamiennik podkładu- nie lubię czuć na twarzy jakiejkolwiek „tapety”, gdy na dworze słońce praży.


Kremy BB często obiecują cuda: 5 w 1, 7 w 1, a nawet i 10 w 1! Ten ma zapewnić sześć w jednym- wg YR:

Doskonale nawilża skórę przez 24h.
Idealnie ujednolica koloryt skóry.
Tuszuje niedoskonałości skóry i oznaki zmęczenia.
Wygładza powierzchnię skóry.
Przywraca skórze blask.
Chroni przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi.


Po przetestowaniu moja opinia jest pozytywna i:

-Czuję nawilżenie
-Koloryt jest delikatnie ujednolicony
-Skóra jest subtelnie zmatowiona –ale przy nakładaniu kremiku pędzlem
-Niedoskonałości to on raczej nie zakryje, przy czym zauważyłam, że nakładany pędzlem (u mnie Hakuro H50) bardziej zachowuje się jak delikatny podkład- tj. krycie i mat są silniejsze aniżeli przy zwykłym nakładaniu go dłońmi.



Zwykle produkty typu BB kremy cieszą się większym powodzeniem w porze letniej jako lżejsze zamienniki podkładów. I słusznie. Nie mamy też zwykle wtedy wiele do ukrycia (wiadomo-słońce zasusza zmiany ale i opala wyrównując karnację), więc mogą się wówczas sprawdzić. Jednak na inną porę roku- nie polecam, chyba, że nie macie zbyt wiele do zatuszowania lub chcecie coś lekkiego mieć na twarzy np. gdy dzień spędzacie w domu.

Pojemność tubki: 50 ml
Cena: regularna ok. 49 zł, moja promocyjna ok. 21 zł

niedziela, 23 lutego 2014

zimowy lakier Golden Rose

Lakier Rich Color Golden Rose w odcieniu 104 kupiłam sobie na prezent mikołajkowy. Patrząc na niego w buteleczce, nie zwróciłabym szczególnej uwagi, dopiero oglądając na stoisku GR swatche (na tych sztucznych pazurkach) wpadł mi w oko. I to jak! Po pomalowaniu nim paznokcie mają ciekawy, jakby przydymiony kolor oberżyny. W sam raz na jesienno-zimowy okres, jakoś takie ciemniejsze barwy bardziej mi wtedy odpowiadają… 
lakier do paznokci

Konsystencja lakieru jest  w porządku, ani zbyt rzadka, ani za gęsta. Nie robi też smug. Produkt ma w opisie tzw. „maxi brush”, czyli szerszy pędzelek, którym rzeczywiście łatwo można rozprowadzić emalię dosłownie trzema ruchami. Wysycha ok, pierwsza warstwa już po minutce, druga po kilku tez jest sucha. To plusy. Minusem jest trwałość. W moim przypadku już na drugi dzień po pomalowaniu widać delikatne odpryski na czubkach paznokci (mimo, że nie narażam ich na kąpiele w płynie do mycia naczyń :->). Nieco dłużej GR trzyma się z nawierzchniowym coatem- w moim przypadku Gel-look z Essence.
Podsumowując- lakier fajny, dużo plusów, a największy-świetny kolor!  I mimo odprysków lubię go.

Pojemność: 10,5 ml
Cena: ok. 7,50 zł na stoisku Golden Rose


czwartek, 30 stycznia 2014

Żel pod oczy Cię zaurOCZY

Kilka tygodni temu kupiłam w Naturze żel do powiek i pod oczy firmy Floslek. Jest to produkt ogólnie znany i lubiany, występujący w różnych wariantach na różne problemy skórne- ja mam wersję ze świetlikiem lekarskim i rumiankiem.



Według opisu producenta żel ten:
"Łagodzi podrażnienia, przynosi ulgę, zmniejsza zaczerwienienie, pieczenie. Usuwa uczucie tzw. „ciężkich  powiek”. Likwiduje złuszczanie naskórka wokół rzęs u osób stale wykonujących makijaż oczu przy użyciu cieni prasowanych i tuszu. Wyciąg z rumianku działa przeciwzapalnie i przeciwobrzękowo."

Kupiłam go, mimo że nie mam większości z wymienionych przez producenta problemów, a głównie jako preparat nawilżający i likwidujący obrzmienie skóry pod oczami. Rano moje oczy bywają nieco opuchnięte. Co prawda po kilkunastu minutach zwykle zjawisko to zanika, więc nie będzie to zasługą żelu czy kremu pod oczy, niemniej preparat może to przyspieszyć- szczególnie, gdy trzymamy opakowanie w lodówce, zimno bowiem redukuje obrzęki szybciej.



Sam bezzapachowy żel przyjemnie się rozprowadza i szybko wchłania, dobrze sprawuje się pod makijażem. Nie zapewni on raczej działania odmładzającego czy przeciwzmarszczkowego, ale przecież producent tego nie obiecuje. 

Na noc polecałabym coś bardziej odżywczego, ale uważam, że ten żel świetnie sprawdzi się na dzień. Proponuję też trzymać go w lodówce dla dodatkowego efektu likwidowania opuchlizny.


Plusami są:
  • naturalny skład żelu      
(Aqua, Pentylene Glycol, Propylene Glycol, Butylene Glycol, Chamomilla Recutita Flower Extract, Bisabolol, Euphrasia Officinalis Extract, Glucose, Salvia Officinalis Leaf Extract, Althaea Officinalis Root Extract, Panthenol, Triethanolamine, Carbomer, Decylene Glycol)
  • cena - ok. 7 zł (w zależności od sklepu)
  • dostępność - praktycznie w każdej aptece czy drogerii